Położenie geograficzne
Starożytna Grecja położona była na półwyspie Bałkańskim, na południu Europy. Otaczały ja morza basenu Morza Śródziemnego, czyli: Morze Trackie, Egejskie, Kreteńskie, Jońskie. Grecja była krajem górzystym (góry stanowią 4/5 kraju). Głównym pasmem górskim były góry Epir, Pindos i góry Dynarskie. Grecja dzieliła się na trzy części: Grecję kontynentalną, Grecję peloponeską, Grecję azjatycką i wyspiarską. Państwo to nie było jednym silnym krajem, lecz zostało podzielone na państwa-miasta, zwane polis greckimi. Miały one osobne wojsko, pieniądze, bóstwa opiekuńcze i prawo. Początkowo były one samowystarczalne gospodarczo, jednak z czasem każde polis miało swoją dziedzinę gospodarczą. Tak właśnie rozwinął się handel pomiędzy greckimi polis. Do najważniejszych miast-państw zalicza się: Achaje z Atenami, Spartę, Jonię z Efezem i Miletem. Mimo iż stanowiły one wielkie potęgi, nigdy nie doszło do ich zjednoczenia, głownie przez niedogodne warunki krajobrazowe. Pasma górskie oddzielały bowiem od siebie poszczególne polis. Nie było też żadnej przyczyny politycznej, nie było wielkich i niebezpiecznych najazdów obcych plemion. Mimo to, że byli rozbici terytorialnie, mieli poczucie wspólnoty, łączył ich ten sam język i ta sama religia.
Zajęcia ludności
Ze względu na charakterystyczne i dogodne położenie geograficzne Grecji, ludność zajmowała się różnorodnymi czynnościami. Przede wszystkim było to rybołówstwo, handel, budowa statków, transport, rolnictwo. Uprawiano zboże (żyto, pszenicę, owies), warzywa (groch, bob, pietruszkę, seler, por, sałatę, ogórki, kalarepę), drzewa owocowe (pomarańcze, morele, śliwy, grusze, jabłonie), drzewa oliwne i winną latorośl. Hodowano zwierzęta domowe: owce, kozy, woły, osły, konie i muły. W górach wydobywano rudy metali, srebro, miedź, glinkę do wyrobu naczyń i cegły, kamienie szlachetne (marmur czy alabaster). Zajmowano się jubilerstwem, wyrabiano biżuterię ze złota. Część mieszkańców greckich polis zajmowała się także inżynierią, architekturą, ceramiką, rzeźbą.
 |
Europa, którą porwał Dzeus, przedzierzgnięty w byka, zamieszkała na Krecie i urodziła dwóch synów: Minosa i Radamantysa. Po jej śmierci synowie zostali królami wyspy, a że nie mogli się zgodzić, przeto się rozłączyli. Radamantys odpłynął z kilku okrętami i założył własne państwo na wyspach Archipelagu Egejskiego. Rządził mądrze i sprawiedliwie, a ludy jemu podległe wspominały z wdzięcznością, że je z barbarzyństwa wyprowadził ku cywilizacji. Pod koniec życia przeniósł się do Beocji, gdzie ożenił się z matką Heraklesa, Alkmeną, wdową po Amfirionie. Po śmierci bogowie ustanowili go sędzią w podziemiu, dla jego wielkiej prawości.
Tymczasem Minos panował na Krecie. Był to rozumny król, który swoją potęgę umiał rozszerzyć bez podbojów, jedynie przez umiejętne współżycie z innymi krajami, skąd ciągnął zyski rozległym handlem. Miał wielką flotę i był prawdziwym władcą mórz. Ni było jednak szczęścia w domu. Jego żona, Pazyfea, urodził dziecko, które miało kształt byka i człowieka. Ten syn szkaradny wyrósł na groźnego potwora i nazwano go Minotaurem. Król obawiając się, aby straszydło nie szkodziło jego poddanym, postanowił je zamknąć w jakimś bezpiecznym miejscu. W tym celu wybudowano wspaniały gmach, labirynt, o niezliczonej liczbie pokoi, z którym gmatwaniny Minotaur nie mógł się wydostać. Gdy go Tezeusz zabił, król kazał gmach wysprzątać i oczyścić i zamienił go w pałac, gdzie odtąd mieszkał, a po nim jego następcy.
Budowę labiryntu prowadził Ateńczyk Dedal (Dajdalos). był on mistrzem we wszystkich sztukach. Miasta zamawiały u niego posągi bogów i bohaterów i ludzie zjeżdżali się z daleka na uroczyste święta, aby podziwiać kunszt tego artysty, o którym mówiono, że umie w drzewo lub w kamień tchnąć duszę żywą, tak iż ma się wrażenie, jakby postacie jego ruszały się, chodziły, patrzyły. W niektórych świątyniach kapłani przywiązywali jego statuy łańcuchami w obawie, żeby nie uciekły. Herakles idąc raz w nocy zobaczył jeden z owych posągów, a sądząc, że ma przed sobą jakiegoś przeciwnika, zaczął rzucać weń kamieniami. Późniejszym Grekom nie wydawały się one ani takie piękne, ani takie żywe. Przede wszystkim śmieszne. Niejaki Parmeniskos z Metapontu, który ślubował nie śmiać się nigdy, wybuchnął głośnym śmiechem na widok jednego z tych czcigodnych zabytków.
Lecz za króla Minosa nikt nie śmiał się z Dedala, ani z jego tworów. Tym bardziej, ze był godny sławy, ponieważ wynalazł mnóstwo rzeczy pożytecznych, na przykład świder, grundwagę. Król kochał go tak bardzo, że nie chciał się z nim rozstać nawet wtedy, gdy Dedal trapiony tęsknotą za ojczyzną, usilnie prosił o pozwolenie wyjazdu. Król nie pozwolił. Miał w tym trochę słuszności, gdyż Dedal zbyt długo był jego powiernikiem i zbyt dobrze znał tajemnice państwowe: taki człowieka za granicą mógł łatwo stać się niebezpieczny.
Wówczas Dedal wymyślił nowy i niesłychany sposób ucieczki. Z piór ptasich, sklejonych woskiem, sporządził olbrzymie skrzydła, dla siebie i dla swojego syna, Ikara. Obaj przytwierdzili sobie skrzydła do ramion, a zanim ruszyli w drogę, rzekł ojciec do syna: "Pamiętaj, synu, żebyś zawsze latał środkiem, między morzem a niebem. Nie wolno ci zbyt wysoko szybować, gdyż gorąco promieni słonecznych roztopi wosk, który spaja skrzydła; ani nie zlatuj zbyt nisko, aby wilgocią wody nie nasiąknęły pióra."
Dedal leciał pierwszy i pokazywał drogę synowi. Rybak, który zakładał sieci wśród sitowia, pasterz idący za swoimi trzodami, oraz postępujący za pługiem - wszyscy podnieśli zdziwione oczy ku niebu, gdzie w obłokach szybowali ci dwaj niezwyczajni latawcy. Zdumienie ogarnęło ludzi na widok czarodzieja, który ptakom wydarł tajemnicę lotu i pokonał powietrze, dotychczas niedostępne dla mieszkańców ziemi. Minęli wkrótce wyspy Samos, Paros i Delos. Lecz Ikar, uniesiony zachwytem nad potęgą wynalazku, zapomniał o przestrogach ojca i coraz wyżej wzbijał się w błękitne przestworza. I wówczas stało się to, co przewidział Dedal. Pod wpływem żaru słonecznego wosk stopniał i pióra, jedno po drugim, zaczęły opadać. Ikar jak gromem rażony runął z wysokości na ziemię i zabił się na miejscu. Po długich poszukiwaniach odnalazł ojciec żałosne szczątki syna. Wyspę, na którą spadł Ikar, nazwano Ikarią, a morze dookoła niej - Morzem Ikaryjskim. Rozmyślając nad tym smutnym wydarzeniem poczciwy nasz Klonowic taką wypisał we "Flisie" przestrogę wszystkim lotnikom:
Dał ci Ikarus znać swym testamentem
Byś się nie bawił cudzym elementem.
Dedal pochował syna, a sam udał się w dalszą drogę. Przybył na Sycylię, gdzie u pewnego króla został nadwornym budowniczym. Wykopał wielkie sztuczne jezioro i na stromych skałach wybudował gród warowny, w którym jego nowy pan przechowywał swoje skarby. W kilka lat później Minos z wielką flotą ruszył na Sycylię, aby upomnieć się o Dedala. Lecz zginął w czasie wojny, która się wywiązała, a Dedal dożył głębokiej starości, powszechnie czczony.
W legendach o królu Minosie jest podłoże prawdy, którą odsłoniły wykopaliska dokonane na Krecie w naszym stuleciu. Odnaleziono w Knossos labirynt, który był pałacem królewskim i przez swoją rozległą, kilkupiętrową, prawie nowoczesną konstrukcję mógł dawać starożytnym pojęcie jakiejś wyjątkowej zawiłości. Wszystko, co w tym pałacu odkryto - malowidła, rzeźby, naczynia ozdobne, kosztowności - świadczy o wysokiej cywilizacji. Nazwano ją od imienia Minosa minojską lub egejską, albowiem obejmowała wyspy i pobrzeża Morza Egejskiego. Twórcą jej był jakiś lud niegrecki, nieznanego pochodzenia i języka. Kiedy cywilizacja egejska stała u szczytu, Greków nie było jeszcze ani na Krecie, ani w późniejszej Grecji. Nadciągnęli oni jako barbarzyńcy z północy i nagłym wtargnięciem zburzyli kwitnące miasta władców kreteńskich, sami jednak poddali się ich kulturze, przejęli od nich pismo, które, niedawno odcyfrowane, podaje nam wieść o tych odległych czasach, co dla samych Greków stały się epoką mitów i legend.
|
 |
O ile Ateny w historii ludzkości zapisały się nowym ustrojem państwa, który przetrwał aż do XXI wieku n.e., o tyle Sparta zawsze słynęła z najlepszych wojowników i najlepszego wojska. Proces szkolenia najlepszych żołnierzy przebiegał jednak bardzo długo - praktycznie całe życie poświęcali na walkę.
Każdy Spartanin już jako kilkudniowe dziecko był oddawany do oceny przed baczne oko sędziowskiej rady starszych, która decydowała, czy dany chłopak nadawał się na wojownika, czy też tenże los nie jest mu pisany. Jeśli spełnił wszystkie wymagania, to wszystko było w porządku: rodzice się cieszyli i ogóle super. Kłopot pojawiał się jednak, kiedy dziecko okazywało się chuderlaczkiem, o słabych kościach i podatne na choroby. Wówczas rada najczęściej odsyłała takiego nieszczęśnika daleko w góry. Zdrowi i dorodni chłopcy pozostawali w swoich domach rodzinnych pod opieką matki do siódmego roku życia.
Wówczas zostawali oddawani pod kontrolę specjalnych urzędników. Trafiali oni do oddziałów dowodzonych przez ich starszych kolegów. Uczyli się czytania i rachowania oraz takiej bardzo przydatnej żołnierzowi cechy jak "mowa lakoniczna"(od Lakonii - nazwy Sparty), czyli odpowiadanie na pytanie krótko, najlepiej jednym słowem. Dbano przede wszystkim jednak o sprawność fizyczną chłopców, co się rozumie samo przez się, skoro mieli w przyszłości stanąć w szeregi wojsk spartańskich. Byli szkoleni, aby znosić ból bez jęków, skarg i narzekań, a z godną żołnierza miną i postawą. Głównie tą umiejętność mieli szansę ćwiczyć przy okazji licznych chłost, do których powód zawsze się gdzieś znalazł. Faktem jest bowiem, ze chłopcy ze spartańskiej szkoły nauczeni byli wszystkich dorosłych słuchać, obojętnie kim by nie byli. Każdy z uczniów posiadał jeden strój, bez zależności na porę roku, było to odzienie wykonane z bardzo szorstkiej szaty, a o obuwiu mogli już tylko pomarzyć. Posiłki nie należały w tamtejszych stołówkach do najobfitszych, a wręcz przeciwnie: bardzo skromne. Spano na posłaniu z trzciny, którą uprzednio sami musieli zerwać własnoręcznie.
Po wkroczeniu do szeregów wojowników jeszcze przez dziesięć lat musieli mieszkać w koszarach, a jeśli ktoś się międzyczasie pobrał, swoją żonę widywał jedynie po kryjomu. Gdy już po tych dziesięciu latach pobytu wśród wojaków, mógł wreszcie taki Spartanin zamieszkać gdzie mu się podoba, nałożono nań obowiązek częstych posiłków w towarzystwie kolegów z oddziału, razem też spędzali wolny czas. W czasie bitwy żaden Spartanin nie mógł uciec, gdyż okazałby przez to tchórzostwo i odebrane by mu było obywatelstwo, a wśród ludu okryłby się niesławą. Istniało nawet powiedzenie, że wojownik spartański wraca "z tarczą" albo "na tarczy", czyli albo zwycięży, albo zostanie zabity. Właśnie dlatego podczas, gdy inne wojska opuściły Leonidasa w pamiętnej bitwie pod Termopile, wojska Sparty zostały do końca. Napis na pomniku na ich część odnosi się właśnie do tego prawa: nie wolno uciekać z pola bitwy.
W Sparcie dbano także o kondycję fizyczną i zdrowie dziewcząt, które nie mogły zbyt mocno kontrastować ze swoimi wspaniale wysportowanymi przyszłymi mężami. Uważano, że wątła i niewysportowana kobieta przynosi tylko wstyd mężowi.
 |
Kultura kreteńska
W starożytnej Grecji były dwa najstarsze ośrodki kultury. Pierwszy z nich znajdował się na greckiej wyspie - Krecie, stad nazwa kultury kreteńskiej. Według mitologii greckiej to właśnie tutaj, na Krecie, urodził się Zeus. Najstarsze ślady osadnictwa pochodzą z 2500 lat p.n.e., jednakże lata swojej świetności Kreta przeżywała w 2000 r. p.n.e. za panowania króla Minosa. Oprócz sprawowania rządów, władca Krety posiadał także status najwyższego kapłana. Społeczeństwa, tak bardzo zróżnicowane pod względem zamożności, zajmowało się głównie rybołówstwem, handlem z Grecją, Fenicją i Egiptem, żeglugą, inżynierią, budownictwem i sztuką. Kupcy sprowadzali na wyspę cenne surowce: złoto, srebro, ołów, cynę, miedź, kość słoniową. W okresie największego rozkwitu wsypy, wybudowano tam wspaniałe pałace, wyposażone w kanalizację. Sam pałac króla Minosa znajdujący się w stolicy - Knossos, świadczy o niebywałej kunszcie budowniczym. Był to zespół budynków długości 150 m i szerokości 100 m. Znajdowało się tam 1400 pomieszczeń należących do władcy oraz przeznaczonych na urzędy. W centralnym punkcie pałacu znajdował się plac do wyprawiania uroczystości. Zbudowano wówczas również akwedukty, porty, a także brukowane drogi. Jak już wspomniałam, mieszkańcy Krety zajmowali się także sztuką. Ściany pomieszczeń przykrywały wspaniałe freski. We wnętrzach dostrzec można było przedmioty bogato zdobione metalami, kamieniami szlachetnymi i kością słoniową. Brak murów obronnych na wyspie może świadczyć o poczuciu bezpieczeństwa tej wielkiej potęgi. Mimo iż kultura kreteńska była bogatą i wspaniale rozwijającą się cywilizacją, nagle, około 1450 r. p.n.e. wyginęła. Przypuszcza się, ze nastąpiło to wskutek trzęsienia ziemi bądź wybuchu wulkanu, który zniszczył doszczętnie Kretę, pozostawiając jedynie kilka ruin znakomitych budowli.
Kultura mykeńska
W 1700 r. p.n.e. we wschodniej części Półwyspu Peloponeskiego pojawiło się jedno z greckich plemion - Achajowie. Na terenie tym utworzyli swoje osady, jednak nigdy nie starali się utworzyć jednego, silnego państwa. Wszystkimi osadami Achajów dowodził król będący władcą miasta Myken. Najsłynniejszym był Agamemnon - legendarny przywódca wojny trojańskiej. Mykeńczycy zajmowali się głównie inżynierią. Stawiali mosty, wznosili pałace, mury obronne. Potrafili też nawadniać i osuszać glebę. Większość mieszkańców jednak zajmowała się rolnictwem. Część Mykeńczyków trudziła się również handlem w basenie Morza Śródziemnego. Świetność kultury mykeńskiej została przerwana w XII wieku p.n.e. przez najeźdźców - plemiona Dorów, którzy posługując się bronią z żelaza pokonali Mykeńczyków i na południu półwyspu utworzyli własne państwo ze stolicą w Sparcie. Plemiona greckie wierzyły, ze pochodzą od legendarnego przodka - Hellena, stad właśnie nazwa kraju - Helladą. Z czasem, jak przybywało ludzi na półwyspie, brakowało miejsca na uprawy. Dlatego też ludzie zaczęli przenosić się na inne tereny, co dało początek kolonizacji greckiej.
|
|
|